Kompletna miejska ulica to taka, która gwarantując funkcjonalność wszystkim uczestnikom ruchu jednocześnie pięknie wygląda. Ten drugi walor zapewnia zieleń, która pełni funkcje przyrodnicze i ogranicza wyspy ciepła. Składają się na nią także ogrody deszczowe, dlatego m.in. poprzez ich tworzenie dążymy do rozszerzania na naszych ulicach powierzchni biologicznie czynnej.
Pierwsze takie ogrody jesienią zeszłego roku ulokowaliśmy na ul. Francuskiej przy okazji sadzenia tam zieleni w miejscu niepotrzebnego betonu. Powstały trzy i przez ponad 10 miesięcy w pełni się rozwinęły. I choć z pozoru nie różnią się specjalnie od innych „zielonych” miejsc, to nie tylko cieszą oko, ale zwiększają też retencję wody.
Rośliny w ogrodzie
Ogród deszczowy to instalacja o powierzchni od kilkunastu do kilkuset metrów kwadratowych. Składa się z roślin hydrofitowych (odpornych na zalewanie) oraz lubiących wilgoć. Takie rośliny to m.in.:
- kosaciec syberyjski
- kosaciec żółty
- mięta nadwodna
- bodziszek błotny
- siedmiopalecznik błotny
- krwawnica pospolita
- sit rozpierzchły
- trzęślica modra ‘Variegata’
- śmiałek darniowy
- pełnik europejski
- przetacznik długolistny
Są to trawy i byliny kwitnące. Taka mieszanka jest atrakcyjna wizualnie, a jednocześnie wytrzymała na niesprzyjające warunki. Chodzi nie tylko o utrudniony dostęp do lepszego powietrza. Rośliny w ogrodzie deszczowym muszą być odporne zarówno na sezonowe zalewanie podczas intensywnych opadów, jak i na okresy suszy.
Cztery warstwy
Takie rośliny charakteryzują się jeszcze jedną cechą – zdolnościami fitoremediacyjnymi, czyli oczyszczającymi glebę. Ich korzenie i kłącza zatrzymują z pobranej przez siebie wody metale ciężkie. Reszta wody przenika w głąb podłoża, które musi być tak skonstruowane, żeby zatrzymywało zanieczyszczenia. Dlatego nasze ogrody składają się z następujących warstw:
- ozdobnych kamieni ogrodowych (np. otoczaków) o rozmiarze z 16 do 32 mm,
- grubej na 25 cm warstwy składającej się w 60 proc. z urodzajnej ziemi, 30 proc. z kruszywa dolomitowego, 5 proc. z kompostu i 5 proc. z piasku,
- grubej na 20 cm warstwy piasku,
- grubej na 20 cm warstwy kruszywa dolomitowego o rozmiarze od 8 do 16 mm.
Ogrody mają więc do 70 cm głębokości. To znacznie więcej niż przy zwyczajnych nasadzeniach zieleni. Musi być bowiem zapewniona odpowiednia ilość miejsca do gromadzenia wody. A tej wpada dużo – jednak zastosowane warstwy sprawiają, że ogrody stają się swego rodzaju „chłonnymi studzienkami”.
Dzięki temu ogrody deszczowe wspomagają gospodarowanie wodą opadową. Chłoną ją nawet o 40 proc. lepiej niż zwykły trawnik. To o tyle ważne, że zmienia się klimat – coraz częściej wiosną i latem zdarzają się nawałnice, a zimy są ubogie w opady śniegu. Podczas intensywnych opadów woda nie spływa, a wpadając do ogrodów przechwytywana jest przez kolejne warstwy. Tym samym w mniejszym stopniu trafia do kanalizacji, a w większym do gleby.
Na Sokratesa liniowe
W związku z tym staramy się, żeby tereny w pasie drogowym były funkcjonalne i estetyczne, a także coraz bardziej przystosowane do zmian klimatu. Dlatego będziemy zwiększać liczbę ogrodów deszczowych w mieście. Kolejne niebawem powstaną na przebudowywanej ul. Sokratesa. W sumie utworzymy ich tam pięć – woda będzie do nich spływała z dróg dla rowerów. W porównaniu z tymi z ul. Francuskiej będą nie punktowe, a liniowe, czyli dużo bardziej rozbudowane. Najdłuższy będzie się ciągnął przez ok. 80 m.