Ma to związek oczywiście z tym, że liczba podróży jest ograniczona, a cele podróży często uległy zmianie – np. zamiast szkoły jest to miejsce pracy opiekunów dziecka. Część podróży nie odbywa się wcale w związku z koniecznością zapewnienia opieki dzieciom przez opiekunów w ich miejscu zamieszkania.
To oznacza, że sytuacja na drogach jest niecodzienna. Powinni to brać pod uwagę nie tylko mieszkańcy planujący poruszanie się po mieście, ale też podmioty przygotowujące i wykonujące pomiary ruchu i przewozów. Pomiary wykonane w czasie strajku byłyby niemiarodajne i nie mogłyby być podstawą do podejmowania decyzji i organizacji ruchu.