Na razie jest tak: gdy nie pali się latarnia, mieszkaniec może zgłosić awarię poprzez Miejskie Centrum Kontaktu 19 115. Wystarczy zadzwonić, wysłać SMS-a, maila albo skorzystać z prostej w obsłudze aplikacji. To najszybsza opcja, by lampa uliczna znów zaświeciła. Zgłoszenie trafia do Pogotowia Drogowego, które przekazuje informacje konserwatorom oświetlenia. Ci jadą w wyznaczone miejsce, weryfikują sygnał od mieszkańca, a w razie konieczności wykonują naprawę.
Jeśli oprawy faktycznie nie działają, na miejscu oceniają, czy uszkodzone jest źródło światła, czy trzeba wymienić okablowanie czy może problem jest poważniejszy. Pogotowie działa całą dobę. Kolejność interwencji zależy od skali awarii. Priorytet mają te, które bezpośrednio zagrażają bezpieczeństwu użytkowników dróg – są usuwane w ciągu 24 godzin od zgłoszenia. Sygnały od mieszkańców to nie wszystko. Sami również prewencyjnie patrolujemy nasze drogi. Sprawdzamy m.in., czy wszystkie lampy uliczne są sprawne.
Czy wiesz, że…
O ogłoszeniu przetargu na nowoczesny system sterowania oświetleniem więcej możesz przeczytać w osobnym artykule.
Niestety, taki „analogowy” sposób nadzoru nad siecią oświetlenia w mieście znacznie wydłuża usuwanie usterek. W 2023 r. do Pogotowia Drogowego trafiło ponad 47 tys. zgłoszeń. Najwięcej – bo aż 37 proc. – stanowiły te dotyczące oświetlenia ulicznego. Wymiana opraw ma za zadanie oczywiście m.in. zmniejszenie liczby tych zgłoszeń. Inne nasze działania pozwolą szybciej reagować na usterki oraz weryfikować zasadność tych zgłoszeń, które wciąż będą do nas napływać.
Nowe oprawy i słupy
Prawdopodobnie za rok takich interwencji będzie dużo mniej. Od początku 2022 r. na masową skalę wymieniamy przestarzałe, energochłonne oprawy sodowe na nowoczesne, oszczędne ledy. Nazwaliśmy je SAVA. Są estetyczne, mają kształt kopuły i zostały zaprojektowane specjalnie dla Warszawy. Do tej pory ponad 65 tys. lamp ulicznych zyskało ledy o białej, jasnej i ciepłej barwie. Nowe oprawy zużywają nawet trzy razy mniej prądu niż stare. Proces ich wymiany w całym mieście chcemy zamknąć pod koniec tego roku. To szansa dla nas na ogromne oszczędności. Ilość energii zużywanej przez całe oświetlenie uliczne w Warszawie spadnie dzięki ledom z 78,5 GWh do 50,7 GWh.
Ta inwestycja zdecydowanie się opłaca. Całkowity jednorazowy koszt zakupu opraw i ich wymiany w Warszawie to ok. 89 mln zł. W tej cenie jest również nabycie specjalistycznego oprogramowania do inwentaryzacji infrastruktury oraz projekty oświetleniowe. Przewidujemy, że przy obecnych cenach energii elektrycznej SAVY zwrócą się po ok. półtora roku – dwóch latach, a następnie będą jedynie generować oszczędności w budżecie miasta.
Równocześnie na potęgę montujemy stalowe i aluminiowe słupy oświetleniowe w kolorze grafitowym. Nowoczesne instalacje zastępują stare, betonowe latarnie. Poprawia się nie tylko estetyka przestrzeni miejskiej, ale również bezpieczeństwo pieszych i kierowców, bo nowe są bardziej wytrzymałe. W naszym magazynie już czekają setki kolejnych sztuk, które wkrótce zastąpią wysłużone konstrukcje. W zeszłym roku zamontowaliśmy ok. 1000 nowych słupów, a do końca 2025 r. planujemy wymienić kolejne 2000. Do tego niemal drugie tyle pojawiło się przy dużych inwestycjach prowadzonych przez inne miejskie instytucje (jak Tramwaje Warszawskie czy Stołeczny Zarząd Rozbudowy Miasta). Chcielibyśmy, by za trzy lata z Warszawy całkowicie zniknęły betonowe latarnie.
Szybsze interwencje, krótszy czas naprawy
Inwestycje w nowoczesne oprawy i słupy są jedynie wstępem do stworzenia w stolicy unikalnego systemu sterowania oświetleniem ulicznym. A taki Warszawa może mieć już na początku 2026 r. Chcielibyśmy, by oprawy zostały wyposażone w specjalne czujniki, które będą m.in. zbierać dane o natężeniu ruchu, zanieczyszczeniu powietrza oraz natychmiast wysyłać alerty o awariach i wypadkach. Ta ostatnia funkcja zupełnie zmieni naszą pracę.
Gdy latarnia przestanie działać, nie trzeba będzie czekać na sygnał od mieszkańców ani wysyłać w teren ekipy Pogotowia Drogowego, by weryfikować zgłoszenie. System od razu poinformuje nas o usterce, określi, z czym jest problem, a także pomoże przewidzieć ewentualne inne awarie na sąsiednich słupach. Gdy np. auto uderzy w latarnię, zamontowany na SAVIE kontroler zmieni kąt położenia, co będzie dla nas sygnałem, że najpewniej słup nadaje się do wymiany. Z kolei gdy będzie zanik napięcia w sieci oświetleniowej, to od razu się o tym dowiemy. Nowy system pozwoli nam więc zautomatyzować zbieranie informacji o awaryjnym działaniu opraw. Nasze służby od razu będą wiedziały, co trzeba naprawić. Dzięki temu ich praca stanie się znacznie wydajniejsza, bo w krótszym czasie zrealizują więcej interwencji.
Choć zamawiany przez nas system obsłuży zewnętrzna firma, to dostęp do wszystkich danych, które będzie on agregował, spłynie bezpośrednio do nas. To optymalne rozwiązanie. Chcemy, aby wybrany w przetargu dostawca usług przekazał nam wszystkie urządzenia spinające system i zapewnił przez cały okres trwania umowy (osiem lat) wsparcie techniczne. Nie będziemy więc musieli kupować kontrolerów, oprogramowania, a co za tym idzie wymaganych certyfikatów i innych zabezpieczeń, oraz serwerów, na których zapisane zostaną zbierane przez system dane. A jednocześnie przez cały czas będziemy mieć pełny dostęp do urządzeń, co pozwoli nam na prowadzenie zaawansowanych analiz, dzięki którym jeszcze szybciej zareagujemy na to, co zarejestrują kontrolery. Sprzęt zostanie objęty gwarancją.
SAVY łatwe w obsłudze
Nowe oprawy w całej Warszawie nie tylko poprawią wizualny efekt lamp ulicznych, ale dzięki standaryzacji oświetlenia naprawy będą miały podobny przebieg. A to nowość. Na naszych ulicach do niedawna świeciło ponad 100 różnych typów opraw. Każdą z nich nieco inaczej się obsługiwało. Wymagało to posiadania przez nasze ekipy konserwatorskie różnych części zamiennych. Było to nie tylko nieopłacalne, ale i niepraktyczne. Teraz naprawa usterki w nowoczesnych, ujednoliconych oprawach ledowych to kilka prostych ruchów. Ich otwieranie nie wymaga żadnych narzędzi. SAVY są łatwiejsze w montażu i obsłudze. Ich elementy konstrukcyjne, jak również wszystkie połączenia elektryczne, zostały zaprojektowane w taki sposób, by serwisowanie ich było szybkie i proste, a co za tym idzie tańsze. Dzięki takiemu podejściu i obudowie wykonanej ze stopów aluminium oprawy przetrwają kilkadziesiąt lat.
Nie bez powodu oprawy SAVA są określane jako „smart ready”, co oznacza, że w przyszłości można je wdrożyć w dowolny system zarządzania oświetleniem. Dostarczone do Warszawy ledy posiadają gniazdo ZHAGA (najnowszy standard dotyczący zastosowań oświetlenia ulicznego, który powstał w Europie, a dziś jest szeroko stosowany w większości krajów), do którego podpięty zostanie kontroler. Gdy będziemy chcieli zamontować na oprawie dodatkowo czujniki np. zbierające informacje o natężeniu ruchu czy zanieczyszczeniu powietrza, konieczna stanie się wymiana dolnej pokrywy na taką, która posiada drugie gniazdo ZHAGA. W ten sposób będziemy mogli w pełni wykorzystać potencjał nowoczesnych lamp miejskich.
Oświetlenie w wersji smart
Inteligentne zarządzanie siecią ulicznego oświetlenia pozwoli także zautomatyzować włączanie i wyłączanie latarni w zależności od warunków panujących na dworze. To również ułatwi nam pracę i zmniejszy koszty. Obecnie lampy w całym mieście są uruchamiane według ustalonych wcześniej harmonogramów. Zgodnie z nimi latarnie odpalane są 15 minut po zachodzie słońca i wyłączane 15 minut przed wschodem. Z tą samą mocą świecą w centrum miasta, jak i w peryferyjnych dzielnicach. Uruchomienie tzw. adaptacyjnego oświetlenia, które dopasowuje się do otoczenia, może przynieść miastu spore oszczędności na rachunkach za prąd. Chcemy jeszcze bardziej zoptymalizować te koszty. Dlatego planujemy – wzorem miast zachodnich – stworzenie tzw. godzinnego bufora, który można rozumieć jako adaptację do warunków danego dnia. System – bez naszej pomocy – będzie mógł zmieniać harmonogramy włączania i wyłączania oświetlenia w przedziale 60-minutowym. Latarnie zapalą się w momencie wyznaczonym przez panujące na zewnątrz warunki.
Jednocześnie chcemy nadal testować tzw. oświetlenie nadążne. Kilka lat temu wprowadziliśmy je w ramach eksperymentu wzdłuż głównej alejki w Parku Praskim. Latarnie działają tam w oparciu o stan czuwania, w którym oświetlenie przyciemnia się do określonej mocy oprawy (w tym przypadku do 60 proc.) oraz stan akcji, czyli rozjaśnienia do 100 proc. w chwili wykrycia pieszego. To oznacza, że jeśli alejką nikt nie przechodzi, oświetlenie przyciemnia się. Kiedy czujniki ruchu wykryją, że ktoś się zbliża, system rozjaśnia najbliższe 2-3 oprawy, żeby poruszająca się osoba była zawsze w strefie pełnego oświetlenia. W planach mamy testy tego typu oświetlenia na Polu Mokotowskim, co pozwoli nam na kolejne oszczędności.
Będziemy też chcieli sprawdzić, czy można nieco zredukować moc, z jaką latarnie palą się w Warszawie. Zrobimy pomiary, a w przypadku przekroczeń, obniżymy poziomy oświetlenia do wymaganych normą. Może się bowiem okazać, że po tym, gdy cała stolica zostanie oświetlona ledami, nie będzie konieczny już tak mocny strumień światła w oprawie. Jednocześnie chcemy, by nocą słabiej były oświetlone ulice o małym natężeniu ruchu albo obszary niezurbanizowane, jak np. tereny leśne czy przedmieścia. Dlatego możliwe będzie np. włączanie i wyłączanie nie tylko całych ciągów, ale i pojedynczych latarni o wybranych porach.
Chcesz wiedzieć więcej?
Latarnie jak punkty do ładowania pojazdów elektrycznych? Możliwości jest znacznie więcej!
W osobnym artykule szczegółowo opisujemy jakie dokładnie możliwości daje nam włączenie prądu w latarniach w trybie 24/7.